Małe zoo przy Darling Harbour., w którym można spotkać – kangury, miśki koala, diabła tasmańskiego, dziwnego zwierza wombata szerokonosego, olbrzymie krokodyle, motyle, kaczuchy, gady. Wszystko w jednym miejscu. Wniosek po wizycie w Wild Life – australijskie zwierzaki to permanentne lenie:). Informacje dotyczące zoo w centrum miasta https://www.wildlifesydney.com.au/.
Okolica i jej atrakcje w jeden dzień
Autobusem można przejechać przez miasto do Bondi Beach, jednej z najsławniejszych plaż świata. Plaża miejska, nieduża, ale raczej nie dla amatorów wylegiwania się tylko dla zaawansowanych surferów – wiatr! Piasek w oczach po kilkudziesięciu minutach tutaj spędzonych. Z Bondi Beach, gdzie nie ma specjalnie szans na opalanie, można zrobić wycieczkę autobusową na cypel The Watsons Bay z cieszącym oko widokiem z klifu oraz małe miasteczko rybackie z przyjemną plażą (bez wiatru!), małymi knajpkami i przystanią promową. Stamtąd wyprawa po pożywienie do Chinatown i obiad w tym ciekawym miejscu. Autobusem do centrum, a potem spacer wśród biurowców aż do dzielnicy składającej się w sumie może z kilkunastu ulic. Prawdziwie chiński lokal na wysokim poziomie, czyli w praktyce obskurna knajpa z jeszcze bardziej obskurną toaletą. W środku same żółte twarze. Można trafić na kelnerów, którzy odradzą turystom posiłków, np. pokazując na brzuch z skwaszoną miną. Nudle z warzywami i mięsem. Pycha! Na deser osławione ciasteczka z nadzieniem przypominającym budyń, na które czeka się w kilkunastominutowej kolejce. Po drodze między nabrzeżem a Chinatown można jeszcze zrobić sobie małą wycieczkę do Queen Victoria Building, czyli do XIX-wiecznego budynku ze sklepami wewnątrz, z przepięknymi fasadami i ogromnymi ruchomymi zegarami we wnętrzu.